|
Podanie o przyjęcie podejście 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Dwin
Gość
|
Wysłany: Sob 23:09, 23 Lut 2008 Temat postu: Podanie o przyjęcie podejście 2 |
|
|
W pewien sobotni wieczór, gdy nad Sosarią zawisła noc do domu pewnego krasnoluda imieniem Dwinrid zawitał zakapturzony gość. Miał na sobie ciemną togę, lecz pod jej powierzchnią słychać było szczęk żelaznej zbroi. Tajemnicza osoba nie wyglądała na wygłodzonego żebraka, ale na bardzo silnego człowieka. Krasnolud nie wiedział kim ta osoba jest, ale sumienie kazało wpuścić ja do środka.
- w czym mogę pomóc? – spytał gospodarz nieznajomego, lecz ten milczał i milczał stojąc tak przy wejściu do domu zasłaniając swym rosłym ciałem całe dzwi.
-w czym mogę pomóc?- powiedział ze zdenerwowaniem Dwinrid oczekując odpowiedzi.
W końcu nieznajomy wziął głęboki wdech w pierś i powiedział:
-Przybywam na polecenie Lorda Britischa, gdyż powierzono mi pewną wiadomość którą miałem ci dostarczyć. – powiedział do zdumionego krasnoluda i ściągając kaptur z głowy, by pokazać swe oblicze wyjął z sakwy przypiętej do pasa kawałek papieru zwiniętego w rulon. Dwinrid wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny w nadziei, że to czek na bajeczną sumę złota. Otrzymawszy papier gość wyszedł z domu po czym zniknął w otchłani nocy. Krasnolud zamknął drzwi na 3 zamki. Po czym udał się do salonu, by przeczytać wiadomość. Usiadłszy na krześle rozwinął kartkę papieru. Napisane na niej było:
Jako, że od pewnego czasu poszukuje kogoś do wykonania pewnego zadania, ty zostałeś wybranym spośród nie wielu. Zadanie to ma na celu unieszkodliwienie jednego ze strażników miasta Umbra, który nie wykonuje swych zadań tak jak powinien. Po dalsze informacje zgłosisz się do karczmy U szalejącego wampira. Podpisano: Lord Britisch.
-to oznacza, że mam kogoś zabić?- Rzekł sam do siebie krasnolud. – nie będę mógł sobie tego wybaczyć. Oznajmiwszy się z treścią wiadomości udał się do wyjścia. Wziął ze sobą niebieski płaszcz i miecz po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Idąc tak już parę godzin w końcu zauważył iż dzień zaczął się na nowo, bo słońce zaczęło świtać. Jego podróż nie przyniosła żadnych nieoczekiwanych przygód, lecz była długa i męcząca.
-Nareszcie doszedłem. Jestem taki zmęczony.- rzekł sam do siebie Dwinrid poczym udał się drogą do miasta.
Nie mając zupełnie poczucia kierunku, krasnolud spytał przechodzącego mieszkańca o drogę do karczmy. Ten podając mu dokładne wskazówki powiedział także, że ostatnio dziwni panowie przesiadują w tej że karczmie. Po tym jak dowiedział się gdzie się znajduje oberża, zaczął odczuwać niepewność co do powodzenia, powierzonej mu misji. Widząc już pare kroków przed sobą rzekł:
- W końcu dotarłem do celu.- i udał się do drzwi otwierających karczmę. Wchodząc zauważył, że przy jednym ze stołów siedziało trzech mężczyzn ubranych na czarno. Zupełnie niczym nie różnili się od osoby, która zapukała do drzwi krasnoluda dzień wcześniej. Uwagę Dwinrida przykuli jeszcze dwaj zakapturzenie panowie w fioletowych płaszczach. Jeden z nich to był elf, na jego ramieniu upięty był elfi łuk. Natomiast drugi z nich to był czarodziej w zielonej todze z kapturem, który trzymał w dłoni długi kij.
Krasnolud po przyjrzeniu się tajemniczym osobom podszedł do karczmarza.
- Panie, przysyła mnie Lord Britisch, miałem się z tobą spotkać w tym miejscu, a ty masz mi coś do powiedzenia.- Rzekł ze zdumieniem krasnolud oczekując odpowiedzi.
- Ależ oczywiście, przejdźmy do pomieszczenia obok.- odpowiedział karczmarz.
- Niech będzie, ale najpierw chciałbym zakosztować tutejszego piwa. Jestem zmęczony po podróży.
- Turonie obsłuż gości, a nam podaj dwa kufle zimnego piwa.- zawołał karczmarz do jednego ze służących po czym udał się do pomieszczenia obok. Dwinrid podążając za mężczyzną, raz jeszcze przemierzył wzrokiem sale, lecz wzrok utkwił mu w oczach czarodzieja, na którego patrzał wcześniej. Wydawało mu się, że gdzieś te oblicze widział. Jego ciało zaczęło drżeć, a wszystko wokół traciło sens. Nagle usłyszał głos karczmarza i się ocknął.
- Panie krasnoludzie proszę tutaj usiąść.- zawołał człowiek do Dwinrida wskazując krzesło obok którego stał nakryty przepysznym mięsiwem stół. Dwinrid bez wahania usiadł zjadając całe jedzenie ze stołu.
- Co ma mi pan ma do powiedzenia? – spytał krasnolud lecz zniechęcony do rozmowy po tym co ujrzał na stole.
- Przejdę do rzeczy. Będzie tu pewien strażnik, taki z długimi blond włosami, który nie przykłada się do swych obowiązków, a rzecz ujmując jest po stronie zła. Więcej szczegółów ci nie podam, ale skoro to ty masz go zgładzić powiem ci, że zawsze w porach wieczornych przychodzi tu i zasiada wraz z kuflem piwa. Zawsze bierze piwo i wraz z dwoma towarzyszami zalewają się do cna poczym śpią tu do samego rana. Podasz mu trutkę do trunku. Już chyba wiesz co masz robić?- Odpowiedział karczmarz po czym udał się na salę, by obsłużyć głodnych alkoholu gości.
- Dla chcącego nic trudnego. – rzekł sam do siebie po czym wziął kęs pieczonego mięsa i czekał na czas przybycia strażnika.
I tak czekając godzin parę w końcu przybył strażnik ze swymi kompanami. Strażnicy zasiedli do wolnego stolika znajdującego się na środku sali. W końcu jeden z nich zawołał:
- Thermorze trzy razy kufel piwa prosimy!!- zawołał jeden ze strażników z uśmiechem na twarzy.
- Dwinridzie teraz twoja kolej, podaj mu to zatrute piwo już. – szepnął do krasnoluda wpatrującego się po raz kolejny w stolik, przy którym siedział mag z elfem.
- Krasnoludzie, no podaj im to. – ponaglał karczmarz wpychając tace z kuflami krasnoludowi do rąk.
Dwinrid udał się wprost do stolika bawiących się strażników nie zwracając uwagi na gwar na sali.
- Pyszne piwka dla spragnionych wojaków.- powiedział jak najdostojniej umiał spoglądając na strażnika któremu wręczał zatruty trunek.
- No kamraci do dna.- Krzyknął do swych towarzyszy po czym wychylił kufel wlewając trutkę do gardła. Krasnolud udał się do oberżysty, by oznajmić, iż cel wypił napój, ale na sali zrobiło się cicho. Krasnolud obracając się, że trzech zakapturzonych, tajemniczych mężczyzn niema wśród wgapionych w ciało martwego strażnika ludzi.
- Ta trutka bardzo szybko działa. – pomyślał sobie Dwinrid, ale skąd ni zowąd ktoś zawołał, a był to karczmarz:
- To ten brodaty krasnolud zatruł Bordusa!! Widziałem jak dodał zioła śmierci do jego piwa!! - zawołał do zgromadzonych na sali fałszywy karczmarz. Tłum zaczął wrzeć wściekłością poczym rzucił się na bezbronnego krasnoluda jak stado dzikich, bezdusznych i pozbawionych skrupułów bestii. Dwinrid nie mógł nic poradzić podczas gdy był okładany kijami, pięściami, lecz widział tylko jak czarodziej, w którego wpatrywał się krasnolud wstaje i udaje się w kierunku tłumu. Krasnolud odczuł potężny cios w głowę bardzo twardym przedmiotem, po czym zemdlał.
Obudził się następnego ranka w jaskini niedaleko miasta Luna, obok niego siedział mag, a przed wejściem ujrzał postać elfa wypatrującego niebezpieczeństwa w dali.
- Strasznie boli mnie głowa.- rzekł do zdumionego czarodzieja krasnolud.
- Nieźle oberwałeś w karczmie. Reikard pomógł mi cię uratować z tłumu i przywieźliśmy cię tutaj. – powiedział mag do obitego Dwinrida.
- Kim wy w ogóle jesteście? Twe oblicze jest mi znane lecz nie pamiętam, skąd ja cię znam. Przedstaw mi się proszę. – Rzekł po czym zasnął.
- Ja także cię znam przyjacielu – odpowiedział i podszedł w milczeniu o elfa.
Śpiąc tak czas jakichś, aż do wieczoru obudził go cichy głos, był to głos elfa opowiadającego magowi historię z znalezionym w wodzie czekiem no sporą sumę, która niegdyś go spotkała. Przysłuchując się czas jakichś rozmowie wstał z ziemi, po czym rzekł:
- Zabierzcie mnie stąd.
Mag i elf ze zdziwieniem patrzyli na kuśtykającą postać krasnoluda.
- No przyjacielu, masz słuszność czas ruszać, ale w odpowiedzi na twe pytanie, które mi zadałeś.
- Ano. – przerwał czarodziejowi Dwinrid.
- Jestem Ivor Ri’Ques. – Rzekł mag doniosłym głosem stopniowo go łagodząc.
- Ivor ? Ivor? Ten Ivor, którego znam z dzieciństwa? Ten, z którym spędziłem najlepsze lata swej młodości? – rzekł ze łzami w oczach Krasnolud, poczym wyściskał przyjaciela jak własnego brata niewidzianego wiele, wiele lat.
- Słyszycie? – rzekł elf, przerywając zew radości cieszących się. Reikard udał się do wyjścia groty, po czym krzyknął:
- Szczuroludzie, cała grupa, idą w naszym kierunku!!
- Musimy stąd odejść! – krzyknął Ivor i w pośpiechu ciągnąc Dwinrida za rękę udali się do wyjścia. Po wyjściu zagwizdał i wyszeptał jakieś zaklęcie. Przed trzema postaciami rozpłomienił się blady blask, a gdy zgasł ukazała się postać ognistego ostarda, zwierza z którym krasnolud nigdy niemiał do czynienia.
- Wskakuj! – Zawołał elf siedząc na wielkim koniu, którego zwał Vigel do zafascynowanego krasnoluda dziwami z jakich powstał ostard. Ivor zaś w spokoju dosiadł swego wierzchowca.
Razem mknęli przez stepy i lasy nie spoglądając za siebie, lecz krzyki i wrzaski złowrogo nastawionych istot.
- Dokąd jedziemy? – zawołał przerażony krasnolud do elfa.
- Kierujemy się do klasztoru Andramelacha, w którym nasi zakonnicy się tobą zajmą. Jednym słowem wyleczą cię.
Resztę drogi przemilczeli. Gdy stojąc u wrót klasztoru, na przywitał ich pewien mag o niebieskich włosach i płaszczu takim jakim ma Ivor czy Reikard. Miał na imię Modar. Przywitał przyjezdnych, po czym udał się do świątyni, w środku której znajdowali się inni zakonnicy. I tu zakończyła się przygoda krasnoluda z miastem Umbra, ale wiedział, że stpjąc u próg świątyni jeszcze nie jedna go spotka.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
Vik
Moderator
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Nie 1:00, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Ciszę w swiatyni przerwal powrot zakonnikow z nieznajomym osobnikiem. Viktoria podnoszac wzrok znad ksiazki zmarszczyla brwi na widok poturbowanego krasnoluda. Wstajac, żwawym krokiem podeszla do niego.
- Mmm. Chyba wiem jak moge ulzyc ci w cierpieniach. - Usmiechnela sie lekko oglądając nieznajomego, po czym szepczac niezrozumiale slowa zaklecia rozsiala wokol niego jasną aurę. - Teraz powinno byc lepiej. Hmm...
Po czym tupnela kijem, i spojrzala na przybylych zakonnikow, oczekujac wyjasnien.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
acles
Stonka 2
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zwoleń/kielce
|
Wysłany: Nie 2:10, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Reikard skłonił się nisko, szepnął coś na ucho Ivorovi. Druid zdziwiony spojżał na elfa. Jego oczy błyszczały pomimo zapadającego już zmroku. Przedziwne i obraźliwe przekleństwo, mówiące coś o elfach i ich rozsądku oraz opanowaniu wyrwało się z ust Ivora, kolejne słowa sprawiły, że przed elfem otwarło się niebieskie jajo portalu. Reikard zdusił w sobie odruch wymiotny, jaki zawsze powodowała w nim magiczna aura, zrzucił łuk z ramienia naciągnął strzałę i z okrzykiem "Ekk wa...", który urwał się, gdy zniknął w błękitnym świtle, bez większych ceremoni opuścił towarzystwo.
Krasnolud stał z rozdziawionymi ustami - gdzie on polazł na topór mego dziada? - Przerwał krępujące milczenie?
Ivor uśmiechnął się zadziornie spoglądając na minę arcykapłana - Rzekł, iż wybywa, by zatrzeć za nami ślady i wyrównać rachunki z dawnych czasów. Coś mi się zdawać będzie, iż on zna tych szczuroludzi.
PS. Słabo, słąbo, słabo. Starasz się to widać, ale jeśli przepustką do zakonu jest jakość pracy, a nie chęci, to niestety jest mierniutko. Gramatycznie i stylistycznie leży. Prawdę mówiąc brzmi jakby dzieci opowiadały sobie bajkę do snu. 6-letnie. Soraski, że tak jade. Jako osoby możemy sie lubieć, ale szczerze pisze, opowiadaniem, się tutaj nie przebijesz. Amen
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
acles
Stonka 2
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zwoleń/kielce
|
Wysłany: Nie 2:13, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Vik napisał:
Po czym tupnela kijem |
P no tak, jak wytykać to wszystkim. Licze na to, że mnie też ktoś kiedyś konstruktywnie pojedzie btw.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Futix
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:43, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Puki co nie bede wtracal swojej obecnosci w historii, powiem tylko ze podanko w porownaniu z poprzednim jest duzo lepsze a co najwazniejsze CIEKAWSZE.
Jesli idzie o jezyk, gramatyke i inne sprawy jezykowe to nie wypowiadam sie bo sam jestem masakratorem jezyka polskiego. Jednak apel: miejmy na wzgledzie mlody wiek petenta :>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Futix
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:48, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Autor zapewne oczekuje jasnej odpowiedzi tak czy nie. Mod moglbys mu kliknac co i jak. Chyba ze juz to zrobiles.
^
|
post do skasowania
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Modar
Mistrz Zakonu
Dołączył: 13 Mar 2007
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 13:30, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Przykro mi poki co dalej na nie. Jest sporo lepiej , ale jescze nie tak jak trzeba.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|