Autor |
Wiadomość |
|
Sumek
Stonka 2
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:41, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Xentron z usmiechem na twarzy poklepał Krasnoluda po ramieniu. "Witaj trunkowy przyjacielu." Poprawil blazenska czapeczke i chwytajac elfa za plaszcz poczał wyciagac go z beczki. " Widze ze Reikardowi zaszkodzila twoja nalewka Boromorze" szyderczo wyszczebiotał Xentron. Chodzmy do karczmy poszydzimy z Draycona zanim znow straci kontakt z otoczeniem po nastepnej flaszece." Po czym usiedli do wspolnego stolu i zamowiwszy posilek zaczeli rozmowe.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
ylek
Gość
|
Wysłany: Śro 0:29, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Witam was dzielni zakonnicy Nie bede przeszkadzal lykne szybko piwo zamienie slowo z waszym Kaplanem i znikne w czelusciach odchlani. Modarze jak tam nasze interesy ? Kiedy moge sie do ciebie zglosic po zamowione skory ?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Modar
Mistrz Zakonu
Dołączył: 13 Mar 2007
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Śro 13:55, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Modar wychodzac własnie z kuchni uslyszal o zamowieniu, zmarszczyl brwi i drapiac sie po skroni odpowiedzial:
- witaj , kompletnie zapomialem o twoim zamowieniu, niebawem przejde sie do britan ustalimy tam szczegoly, tymczasem jednak musze cos oglosic - to mowiac wyszedl na srodek karczmy, tak by wzrok obecnych byl nan skupiony poczym krzyknal:
-Zakonnicy koniec odpoczynku, wiecie przeciez o budowie swiatyni , nie ma czasu do stracenia gonia nas terminy , tych ktorzy dzis nie sa w stanie samodzielnie dojsc do siedziby chce widziec w mojej celi, reszta ma udac sie do miasta, ktos przeciez musi zamowic potrzebne materialy i znalesc architektow - Czarodziej wiedzial, ze zakonnicy nie beda z tego powodu szczesliwi, jednak pospiech byl wskazany inaczej on sam zostalby ukarany, pozatym bardzo zalezalo mu na budowie owej swiatyni. Widzac nieszczesliwa mine draycona usmiechnal sie w duchu, pospiesznie napchal drewniana fajke zielem i wyszedl z karczmy kierujac sie na plac budowy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bor
Stonka 2
Dołączył: 15 Lip 2007
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bieruń
|
Wysłany: Nie 8:07, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Minelo kilka dlugich, chlodnych miesiecy. Krasnolud podszedl do drzwi, po czym nacisnal klamke, ona zas przerazliwie zajeczala, jakgdyby nieruszana od bardzo dawna. Postapil krok do przodu, otrzepal sie ze sniegu, po czym rozejzal sie uwaznie po pomieszczeniu. Zywej duszy nie zastal, nawet Karczmarza, zawsze tak zawziecie wycierajacego kufle nie bylo.
- Pewnie zwinal interes, z braku zainteresowania tą, jakze zacna gospoda.. - westchnal zmartwiony Boromor i zatrzasnal za soba drzwi. Usiadl przy pierwszym z brzegu stoliku, podnoszac go uprzednio.
- Cholerne przyzwyczajenia! - wsciekly burknal sam do siebie chcac juz wolac karczmarza. Wstal i podszedl w strone zaplecza. Wychylil sie poza lade szukajac wzrokiem trunku , wpadl jednak za nią robiac przy tym niesamowity rumor.
Pociagnal nosem raz, drugi i nie mogl sie nadziwic. Z tak okropnym zapachem jeszcze nigdy sie niespotkal. Obrocil sie z trudem na drugi bok zakrywajac swe nozdrza. Reakcja na to co ujzal byla natychmiastowa. Wstal zadziwiajaco szybko i przeskoczyl lade stracajac przy tym kilka pustych kufli.
- Z trupem za ta lada spal niebede! - rzekl sam do siebie, jeszcze raz oburzony ostroznie wychylajac sie zza lady. Jak sie okazalo, ku zmartwieniu brodacza byl to martwy karczmarz. Nie mial on zadnej watpliwosci ku temu. Niewatpil takze w to, iz byla to robota elfa, gdyz z czola gospodarza strzala elficka sterczala. Wtem drzwi do gospody uchylily sie, a do srodka weszla zakapturzona postac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Futix
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:44, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Uchylajac zielony kapur Ferno skinal glowa mowiac:
-Bwael Boromorze, rad zem ze cie widze
Usmiechajac sie serdecznie zblizyl sie do lady a zajzawszy za nia skrzywil sie.
-Tak jak myslalem to smrod rozkladajacego sie ciala. Wiesz Boromorze krazylem po okolicy i poczulem ten okropny swad a ze karczma byla najblizej postanowilem sprawdzic co sie dzieje.
Gladzac brode przyjzal sie jeszcze raz dokladniej zwlokom karczmarza.
-Taaak, elfowie a raczej drowy. Ostatnimi czasy ich aktywnosc wzmogla sie na terenie calego krolestwa.
-Coz wiecej nam pozostaje jak pochowac nieszczesnika. Zaczne kopac dol.
To powiedziawszy Ferno wyjal stara lopate z zaplecza i wyszedl z karczmy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Futix dnia Nie 8:45, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bor
Stonka 2
Dołączył: 15 Lip 2007
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bieruń
|
Wysłany: Nie 9:04, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Boromor rozejzal sie raz jeszcze, a ujzawszy zakurzona flaszke uradowal sie w smutku.
- Pierwszy raz, kiedy musze pic trunek zatykajac nozdrza! - skrzywil sie na smrod lezacego tu od tygodni ciala. Wypil kilka lykow, po czym opuscil karczme udajac sie w strone siedziby. Tam wyjal swoj mlot i poczal bic w dzwon.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Masterczułki
Moderator
Dołączył: 16 Mar 2007
Posty: 340
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: znienacka... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:32, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Po dluzszej chwili slychac bylo stukot 6 malych nozek o kamienna droge prowadzaca to Naggarond, to Draycon na swym zuku pedzil w kierunku siedziby.
-Pewnie cos sie stalo, dawno nikt nie bil w dzwon-myslal, ale zuk przyzwyczajony, iz jego pan TYLKO rozkazuje mu isc w kierunku karczmy, Gzzzyk, tak sie zwal, majac juz wyczucie w szukaniu alkoholu, i miast do siedziby, biegl do karczmy.
-Stoj! Nie tutaj zielona paskudo! - krzyczal jego pan, a zuk zdezorientowany ta sytuacja nie zauwazyl iz jest coraz blizej drzwi karczmy, zatrzymujac sie gwaltownie 2, moze 3 kroki od progu karczmy, wyrzucil z impetem swojego jezdzca, ktory to przelatujac przez otwarte drzwi wbil sie w pokazny stos beczek, po jakims pewnie akoholu rozrzucajac je po calej karczmie, pokrywajac ja deskami z beczek i kurzem ktory osiadl na nich... A zuk, nie wiedzac co robic, przesadzil leb przez prog, poweszyl troche, i poczal uciekac przebierajac niezwykle szybko swoimi malymi nozkami chcac uniknac ewentualnej kary...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Masterczułki dnia Nie 14:34, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Futix
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:32, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ferno widzac nieokrzesanego Draycona pokrecil tylko glowa, po czym skonczyl przysypywac truchlo karczmarza. Wsparl sie o lopate i otarl pot z czola:
-DRAYCONIE!!
krzyknal w strone karczmy
-DRAYCONIE!! RUSZ ZE SIE!
Przycupnal pod starym debem stojacym przy wejsciu do karczmy i zapalajac fajke ciagnal dalej:
-Drayconie trzeba by posprzatac w karczmie a nastepnie udac sie na poszukiwania nowego Karczmarza. Nasze miejsce spotkan nie moze pozostac samopas. Slysze tez dzwon z Naggarond, z pewnoscia to Boromor pragnie obwiescic pozostalym zla nowine.
Jeszcze raz otarl pot z czola, zarucil kaptur na glowe i wskoczyl na wierzchowca. Odwrocil sie w strone drzwi i krzyknal raz jeszcze:
-DRAYCONIE!! Jade do Naggarond a ty przybadz tam jak tylko skonczysz sprzatac po sobie...
Odchylil glowe w strone zuka ktory skradal sie od strony lasu po czym zalatwil swoje potrzeby na ganku karczmy
-...I SWOIM ZUKU !!
Po czym popedzil w strone lasu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Futix dnia Nie 18:35, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 20:51, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Issis usłyszała dzwiek dzwonu rozlegajacy sie po calej krainie. Pierwszy raz go słyszała, ale zachowała w pamieci słowa Modara, ktory podczas jednego z ich spotkan opowiadał o starym Zakonnym dzwonie, ktorego uzywano tylko gdy zaszła potrzeba natychmiastowego spotkania sie zakonu. Słysząc w oddali dzwiek bijacego dzwonu, zarzuciła na swe plecy płaszcz podróżny i zgrabnym ruchem wsiadając na swego niedzwiedzia polarnego popedziła w kierunku Naggarond. Miała nadzieje, ze nic złego sie nie stało.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:57, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bor
Stonka 2
Dołączył: 15 Lip 2007
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bieruń
|
Wysłany: Nie 20:53, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Boromor odlozyl juz mlot i zkrzywil sie strasznie. Nieustanne dzwonienie w uszach sprawialo, iz nieslyszal wlasnego glosu. Zląkł sie niesamowicie, gdy za jego plecami pojawila sie zakapturzona postac, ta sama co i wczesniej. Druid odrzucil zielony kaptur ujawniajac swe oblicze. Boromor widzial jeno ruch ust przyjaciela, wybelkotal cos niezrozumiale, po czym upadl na krzeslo. Unioslwszy nad Kransoludem swe brudne z ziemii rece, mag wykrzesal z siebie pare dziwnych slow. Zakaslal krasnolud upewniajac sie, czy wszystko juz w porzadku, po czym rzekl - Trzeba zwolac rade. Nie mozemy dopuscic do atakow w poblizu swietego miasta! - uniosl sie dumą myslac wciaz o zblizajacej sie walce z drowami. Wtem dobiegl ich uszu stukot kopyt..
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dwin
Gość
|
Wysłany: Nie 21:16, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Do uszu krasnoluda doszedl dzwiek jak ze znany jego sercu. Byl to dzwiek dzwonu Naggarond. W duszy czul ze powinien się zjawić w mieście, lecz kilku miesięczna nieobecność mąci mu w głowie, gdyż nie powinno się zjawiać bez zapowiedzi.
Ech pójde. Co mi zaszkodzi. Kowadło może zaczekać. - powiedział do siebie, po czym załozył na siebie płaszcz zakonny dla rozpoznaki. Idąc w strone miasta przeszedł obok karczmy po czym na skraju lasu ujrzał chwiejącą postać znanej mu osoby zgarbionej nad zielonym zukiem i krzyczącej coś w języku znanym mu dobrze lecz w tej mowie słychać była nutkę alkoholu utrudniającą rozpoznanie głosu. Myśląc nad nieznajomą osobą zauwazył przypiete do jej pasa dwa miecze czerwiniące się w słońcu.
Draycon!! - zawołał po czym skierował się w człowieka napastującego żuka. Cóz ten biedny zwierz ci zrobil?.... - zapytał.
Aaaaa niiic cieekawego. A co u ciebieeeee? - Odpowiedzial chwijnym glosem człowiek.
Ech. Pijaku leśny. Chodż dzwony biją trza iść do miasta. - rzekł Dwinrid po czym chwycił przyjaciela pod ramie a żukowi nakazał podążać za nimi.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 21:44, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Issis popedzała niedzwiedzia raz po raz i po krotkim czasie ujrzała na horyzoncie pierwsze budynki Naggarond. Z impetem wbiegła pomiedzy budynki, z trudnoscia zatrzymujac rozpedzonego niedzwiedzia przed schodami swiatyni. Zsiadła z grzbietu wierzchowca i rozgladnela sie po okolicy. W oddali zobaczyła postac krasnoluda w ktorym rozpoznala Dwinrida. Po chwili spostrzegła ze krasnolud ów pomaga isc jaiejs drugiej postaci , ktorej z tej odległosci nie mogla rozpoznac.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dwin
Gość
|
Wysłany: Nie 21:58, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Idąc w strone świątyni z pijanym przyjacielem na plecach który zasnął pod drogą krasnoludowi było cholernie ciężko i niewygodnie zarazem od zbroi co wbijała mu się niemiłosiernie w ciało, którą Draycon miał na sobie. Z odległości strzału z łuku ujrzał pod bramą świątyni, kobietę podpierającą się o swój kij druida, ktory nosi ze sobą z dumą. Starając się przyjrzeć jej uznał, że tylko piękna Issis nosi skąpą spódniczke i zbroje prosto z lodowego wilka. W pocie czoła wykrzyczał jej imię pocztm dodał
- Pomóż ten kiep jest strasznie ciężki -i upadł na ziemię. Ciało nieszczęsnego krasnoluda przygniotło kilkadziesiąt kamieni żywej wagi. Krasnolud zemdlał.
Po chwili obudziły go znajome głosy, warczenie wielkiego zwierza oraz chrapanie pijanego Draycona. Podniósł się z trudem poczym ujrzał zakapturzonego maga, siwego krasnoluda, piękną Issis, oraz nieprzytomnego Draycona ułożonego na grzbiecie niedżwiedzia.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 23:52, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Issis uśmiechnęła się szeroko widzac podnoszacego głowe Dwinrida i odrazu wyciagnela doń swą dłoń, a krasnolud chetnie skorzystał z jej pomocy. Wyciagajac reke nie zdawała sobie sprawy ile sił potrzeba, aby podnieść tak rosłego meżczyzne.
- Skoro wszyscy wstali - Issis spojrzała wymownie na nieruchome ciało Draycona leżące na grzbiecie jej niedzwiedzia - prawie wszyscy to może udamy sie do światyni?
Wszyscy trzej mężczyzni prawie równocześnie pokiwali jej w milczeniu co mialo oznaczać zgodę.
Issis szepnęła swemu niedzwiedziowi kilka niezrozumiałych dla otoczenia słów, a ten ruszył za nią wprost pod schody światyni.
Gdy dochodzili do budynku ujrzeli kolejnych zakonników zmierzajacych w strone kaplicy zwołanych przez dzwiek dzwonu.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Futix
Moderator
Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 7:56, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ferno trzymajac sie na tylach grupy poczal z lekka szturchac Draycona kijem aby ten wreszcie doszedl do siebie. Nie zauwazyl jednak ze ow pijaczyna zsuwa sie z grzbietu niedzwiedzia az w koncu spadl z hukiem nabijajac sobie poteznego guza, to jednak nie wybudzilo go w pijackiego snu. Ferno widzac iz Draycon spadl, jednym susem odskoczyl w bok aby nikt nie obwinial o to jego. Podgwizdujac odwrocil glowe w przeciwnym kierunku. Po chwili zorientowal sie ze zjawilo sie jeszcze kilku zakonnikow:
-Bwael przyjaciele
zekl, po czym usiadl na ganku czekajac na rozwoj sytuacji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Futix dnia Pon 7:59, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|